„I nie było już nikogo”, kto nie pokochałby tego serialu

„I nie było już nikogo”, kto nie pokochałby tego serialu

„I nie było już nikogo” nie jest typową adaptacją jednej z książek, którą napisała Agata Christie. Poirot ani panna Marple nie przychodzą na ratunek. Bohaterowie są odizolowani od świata zewnętrznego i mogą liczyć tylko na siebie. Pozornie niewinne spotkanie towarzyskie przemienia się w prawdziwy koszmar. Dodajmy: w iście gwiazdorskiej obsadzie!

„I nie było już nikogo” (tytuł oryginalny: „And Ten There Were None” rozpoczyna się od listów. Tajemniczy państwo Owen zapraszają pozornie niepowiązane ze sobą osoby na spotkanie towarzyskie. Ich dom znajduje się na odciętej od świata wyspie, Soldier’s Island, na wybrzeżu Devon. Jest sierpień 1939. Za chwilę wybuchnie II wojna światowa. W tak niespokojnych czasach wycieczka na odludzie może okazać się zbawiennym pomysłem?

Szybko przekonamy się, że niekoniecznie

Agata Christie w „I nie było już nikogo” na spotkanie towarzyskie zaprosiła kilku bohaterów. Vera Claythorne, dawna nauczycielka, obecnie sekretarka; Philip Lombard, najemnik i bawidamek; uznany sędzia Lawrence Wargrave; utytułowany generał John Macarthur; nerwowy detektyw William Blore; specjalista od „chorób kobiecych” Edward Armstrong; zgryźliwa starsza kobieta Emily Brent; wreszcie Anthony Marston, hedonista i cynik. Służyć ma im para, która wygląda jak inspiracja do obrazu „American Gothic” – Ethel i Thomas Rogers.

O tym, co łączy wszystkich gości, dowiadujemy się w bardzo ciekawy sposób, którego nie zdradzę, by nie popsuć oglądania. Ponieważ to powieść Agaty Christie na małym ekranie, spodziewamy się, że zaczną ginąć ludzie. Co pojawi się jako pierwsze: wzajemne oskarżenia a może jednak próby rozliczenia się bohaterów z własną przeszłością?

„I nie było już nikogo”: niepowtarzalny klimat

Największą zaletą tej adaptacji „I nie było już nikogo” jest jej klimat. Do tego stopnia, że stawiam go nawet nad gwiazdorską, rewelacyjną obsadą (o tym za chwilę). Poczucie niepokoju i odizolowania towarzyszy nam od pierwszych sekund seansu, co buduje niesamowitą atmosferę. Pięknie ukazane brytyjskie wybrzeże oraz okazała willa jako tło makabrycznych zbrodni – to są te smaczki, które wielbiciele książki Agaty Christie docenią w mgnieniu oka.

Jak wspomniałam wcześniej, „I nie było już nikogo” to także świetna obsada. Postaci z książki Agaty Christie portretują wielkie gwiazdy: Aidan Turner (znany doskonale widzom Epic Drama z serialu „Poldark”), Charles Dance („Gra o tron”), Sam Neill („Jurassic Park”, „Dynastia Tudorów”), Miranda Richardson (seria „Harry Potter”) czy Toby Stephens („Panna Marple”). Świetnie wypada Maeve Dermody w roli sekretarki Very. Wszyscy wcielili się w postaci, które trudno polubić, ale nie można oderwać od nich wzroku.

Wyrazy uznania należą się także scenarzystce Sarze Phelps. Musiała się zmierzyć z bardzo znanym materiałem. W jej wydaniu powieść Agaty Christie nabiera nowego, niezwykle mrocznego wymiaru.

Agata Christie niejednokrotnie opowiadała o nieciekawej kondycji gatunku ludzkiego. Serialowa adaptacja jest doskonałym uzupełnieniem literackiego pierwowzoru. „I nie było już nikogo”: Netflix można by było przeszukiwać wzdłuż i wszerz, a nie znajdzie się tam równie genialnej propozycji na letnie wieczory. Dlatego włącz Epic Drama i daj się przenieść w pełen intryg świat książki Agaty Christie!


Autorka tekstu: Paulina Grabska